środa, 6 stycznia 2016

Rozdział Pierwszy

*Rosalie*
Wysiadłam z samochodu, moje włosy w kolorze kawy rozwiewał wiatr, a ja uporczywie odsuwałam kosmyki, które wpadały mi do oczu. Weszłam do jednego z apartamentowców w centrum Nowego Jorku. Skierowałam się w stronę wind, a stamtąd na prawie najwyższe piętro. Za pomocą karty magnetycznej otworzyłam drzwi, na których widniał numer 68. Zdjęłam buty na lekkim obcasie i ułożyłam je przed lustrem, a bordowy płaszcz powiesiłam na jeden z wieszaków.  Poszłam w głąb mieszkania, zatrzymałam się dopiero w największym pomieszczeniu, czyli w salonie. Był utrzymany w kolorach bieli i czerni, biała rogówka znajdowała się na środku, a przednią stał średnich stolik na kawę, ze szklaną szybą.  Na przeciwko wisiał telewizor. Jego rozmiar robił niemałe wrażenie. W ścianach było kilka zagłębień, które tworzyły półeczki. Stały na nich różnego typu ozdoby. Podłoga była wyłożona panelami w bardzo jasnym odcieniu. Ściana przy której znajdowała się kanapa, była koloru czarnego, natomiast ściana z telewizorem została pomalowana na czarno. Pozostałe dwie były w czarno - białe pasy. Całość prezentowała się dostojnie i elegancko. W środku mojego  mieszkania znajdowała się jeszcze jedna osoba, dziewczyna o włosach, które miały kolor ciemnego blondu, jej różowe usta oraz mocno zielone oczy wyróżniały się na jej bladej cerze. 
- Na pewno tutaj cię  nie zaatakują, gdy dowiedzą się, że żyjesz i wróciłaś? -  Alex spojrzała na mnie, a w jej spojrzeniu było widać pewnego typu obawę. Nie był to strach.
- Alex, znam ich i pomimo tego, że będą chcieli mnie ściągnąć to nie będą próbować tego w centrum miasta, a do tego w miejscu gdzie mieszka mnóstwo zwykłych ludzi. - lekko uspokoiłam ją sowimi słowami. - A poza tym trochę czasu zajmie im znalezienie mojej kryjówki.
- Jeśli tak mówisz. - powiedziała niepewnie.
- Ja bardziej przejmowałabym się twoją sytuacją. - spojrzałam na nią z poważnym wyrazem twarzy. - Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
- Oczywiście, że tak. Ci ludzie zabili moją rodzinę, więc jeśli mogę coś zrobić, aby zniszczyć sekcję to, to zrobię. - mówiła zdecydowanym głosem.
- Więc co o nich wiesz? - postanowiłam po raz ostatni sprawdzić, czy Alex wie wszystko co powinna.
- Sekcja to miejsce, a raczej co w stylu spółki, która wyciąga młodych ludzi z więzienia i szkoli ich na tajnych agentów. To znaczy większość nimi zostaje, niektórzy zostają w sekcji i są strażnikami. - powiedziała to z taką łatwością, jakby nauczyła się tego na pamięć.
- Co pamiętasz o ludziach, którzy tam pracują? - zadałam kolejne pytanie.
Alex chwilę pomyślała, zanim udzieliła odpowiedzi.
- Percy to dyrektor sekcji, zajmuje się wszystkim poza rekrutami. Wygląda na miłego, starszego pana, ale tak naprawdę to on zleca wszystkie zabójstwa. Liam to ich spec komputerowy. Potrafi włamać się na każde urządzenie multimedialne, wyłączyć kamery, obejść wszelkie zabezpieczenia. Po prostu nie ma nikogo lepszego w tej dziedzinie. Diana to ktoś w stylu psychologa. Przeprowadza rozmowy z rekrutami na temat ich wcześniejszego życia, szuka ich słabych punktów. Ash... - przerwałam jej wypowiedź.
- Pamiętaj aby nigdy nie zwierzać się Dianie. Powiesz jej jedną nic nie znaczącą rzecz, a ona połączy to z innymi rzeczami i staniesz się celem do wyeliminowania. Kontynuuj. - zachęciłam ją.
- Ashton to jeden z ważniejszych agentów sekcji. Przekazuje wszelkie wiadomości  rekrutom oraz kontroluje ich naukę. W większej mierze to on decyduje, kto zostanie agentem. Calum to również jeden z lepszych i ważniejszych agentów i przyjaciel Ashton'a. Bierze udział w większości misji i kontroluje jej przebieg. - wiedziała prawie wszystko.
- Alex, zapomniałaś o najważniejszym. Sekcja działa ponad prawem. - spojrzałam na nią, a ona pokiwała głową.  - Teraz idź i zajmij się czymś, co lubisz robić, ponieważ dzisiaj wieczorem wszystko się zmieni.
Wykonała moje poleceni i wyszła z mojego mieszkania. Ja sama udałam się do mojej sypialni.  Tak jak reszta domu była utrzymana w kolorze białym, tylko tutaj znajdowały się elementy pudrowego różu. Na przeciwko drzwi znajdowało się łóżko, które było oprawione w białą skórkę. Pościeli była biało - różowa. Ściana przy łóżku była różowa, a pozostałe były białe. W pokoju znajdowała się ogromna biała szafa, wbudowana w ścianę. Stolik nocny, a na nim lampka, która reagowała na dotyk. Przed łóżkiem leżał dywanik w kolorze pudrowym, a na nim stała biała miękka, skórzana ława. W pokoju znajdowało się biurku, a raczej coś w rodzaju stolika. Na jednej ze ścian znajdowały się ogromne okna. Dało się je zasłonić za pomocą głosu, a mianowicie reagowały na głośne 'zasłoń' albo 'odsłoń. Podłoga była wyłożona jasnymi, drewnianymi panelami. Podeszłam do biurka, na którym stał monitor, a pod nim komputer. Nacisnęłam na guzik, a urządzenie zaczęło pracować. Włączyłam program, pomagający złamanie hasła oraz obejście wszelkich zabezpieczeń. Po chwili kolejny raz włamałam się do ich sieci sekcji i miałam dostęp do  folderów z ważnymi operacjami. Sekcja miała tysiące folderów. W każdym z nich były informacje na temat innej misji. Ja muszę złamać hasło jednego z folderów, a mianowicie tego, którego nazwa brzmiała J.C, czyli Jack Campils. Mało kreatywne. Ten mężczyzna był ich dzisiejszym celem. Po dwudziestu minutach udało mi się złamać hasło. Przejechałam oczami po rzędach literek, które zawierały różne nieprzydatne mi informacje. W końcu znalazłam, to co mnie interesowało. Plan misji. Nic nie zmienili, czyli plan się nie zmienia. Dziwię się, że Alex chce to zrobić. Może się nie udać i wtedy albo spędzi resztę życia za kratkami, albo ją wyeliminują. Mam nadzieję, że wie co robi. To akcji zostało dużo czasu, więc postanowiłam go wykorzystać. Wyłączyłam urządzenie, wcześniej sprawdzając, czy aby na pewno nie zrobiłam czegoś, co mogłoby poinformować sekcję o nieproszonym gościu w ich sieci. Wstałam, jednocześnie ściągając moją bluzkę, a zaraz potem spodnie. Udałam się jeszcze do drzwi i zamknęłam je na klucz. Wróciłam do sypialni, sięgnęłam po mój telefon i ustawiłam budzik na godzinę 16.30. Położyłam się na miękkim materacu i momentalnie zapadłam w sen. Dzisiejsza akcja będzie nie zapomniana.

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Rozdział miał być dwa razy takiej długości, ale jak widzicie, publikuję tylko to. Jest nudny, nic się w nim nie nie dzieje. Dodałam go tylko, żeby pokazać, że pamiętam o tym opowiadaniu i nie porzuciłam pomysłu. Do zobaczenia w następnym (mam nadzieję, że w dłuższym) rozdziale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz